Pochwalę się udanymi zakupami w sklepie zoologicznym, które miały być odpowiedzią na kilka bieżących problemów trapiących mnie, początkującą terrarystkę (bardzo podoba mi się to niebezpiecznie brzmiące słowo ;) ).
Zaistniała na przykład konieczność wskazania Gżdaczowi, jak korzystać z poidełka. Miseczkę z wodą, dotąd stosowaną, codziennie zastaję wypełnioną trocinami. Nader często widuję ją przewróconą do góry dnem. Pojawia się wówczas pytanie, w którym momencie jeż tak narozrabiał i czy aby zdążył wcześniej napić się na tyle dużo, by się nie odwodnić?
Niestety, poidełko które przyssałam do ścianki terrarium, było ignorowane. Zaś gdy przy okazji wzięcia jeża na ręce, podetknęłam mu poidełko, nie wykazał żadnych śladów pragnienia i co gorsza zwinął się w kulkę. Zresztą, może poidełko nie jest takim znów cudownym pomysłem, albowiem poniekąd dzieli typowy los miseczki - bo przyssawka nie wytrzymuje ciężaru i poidło spada.
Rozwiązanie nasunęło mi się następujące - otóż miseczka jest przewracana, bo jest zbyt lekka, metalowa. Zakup porządnej ceramicznej miseczki powinien pomóc. I tak szczęśliwie nabyłam miseczkę, na której nie było wizerunku chomika (a takie królują w ofercie sklepów zoologicznych), lecz przyjemne koniczynki i kwiatuszki.
Przy okazji znalazłam również rozwiązanie innego problemu. Urządzając mieszkanie dla Gżdacza ponad miesiąc temu, kupiłam wyjątkowo beznadziejne trociny - ściółkę dla gryzoni firmy Vitapol. Niestety kupiłam ich aż 56 litrów. Były (z radością używam już czasu przeszłego) one bardzo drobne i pełne pyłu. Trociny w terrarium dla jeża należy odpylać, inaczej mogłyby one zagrozić naszemu pupilowi, a w szczególności jego oczom. Odpylanie było zdecydowanie najmniej przyjemną czynnością związaną z opieką nad jeżem. Trzeba było ciskać Vitapol do sitka i przecierać go nad miską, po czym bez końca przesiewać. Małymi porcjami, bo i sitko małe, w przeciwieństwie za to do pola powierzchni dna terrarium. Operacja taka wiązała się niezawodnie z usyfieniem dużej powierzchni podłogi omawianym pyłem.
Basta, pomyślałam, aż tak nie zbiednieję, jak wyrzucę te trociny i kupię sobie nowe! I oto kupiłam obiecujący, "odpylony" produkt krakowskiej firmy Megan, który przetestuję przy kolejnej wymianie ściółki. Zapobiegliwie nabyłam jedynie 12 litrów (a nawet nie było większych opakowań).
Last but not least, zainwestowałam w zabawkę, kulkę z drewna zbudowaną jak koszyk, z dzwoniącymi elementami w środku. Oby wzbudziła większe emocje aniżeli jaskrawozielona minipiłka do koszykówki. Albo w ogóle jakiekolwiek. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz