niedziela, 19 lutego 2012

Hedge shui

Jakiś czas temu pochwaliłam się tutaj, że przekonałam Gżdacza do spania w drewnianym domku, a nie w wybranej przez niego do tego celu plastikowej kuwecie. Niestety, sytuacja rychło zmieniła się w taki sposób, że kuweta została sypialnią na kolejny miesiąc. Natomiast miejscem załatwiania potrzeb fizjologicznych stał się kołowrotek sensu largo - wraz z jego okolicami. Nic nie pomagało mozolne przekładanie, przepraszam bardzo, kup.

Uznałam, że warto spróbować przemeblowania terrarium. Domek zamiast kuwety, kuweta zamiast kołowrotka i kołowrotek - tam gdzie jeszcze zostało miejsce, czyli zamiast domku. Sterraryzowałam jeżowe mieszkanie tak:



Natenczas Gżdacz przebywał na zewnątrz i gdy położyłam go do środka, porozglądał się chwilę i... czmychnął do kuwety. :< Ze smutkiem dumałam nad swoją porażką sypiąc karmę dla kociąt do miseczki. Gżdacz wyczuł smakowity niewątpliwie zapach i wyszedł, by się posilić. Następnie więcej refleksji poświęcił nowej aranżacji. To tu, to tam powąchał, rozejrzał się. Najwyraźniej uznał, że teraz uwzględnione są zasady hedge shui, bo wskoczył do domku i tam się umościł.

Po nocy zastałam obraz następujący - jeż znów w domku i ślady fizjologii standardowo w kołowrotku, ale tylko sensu stricto, w środku (z czym nie ma co i nie zamierzałam walczyć)! Poza brak takowych, natomiast wytropiłam je przy kuwecie. Moje serce ponownie wypełniła nadzieja, że systematyczne przekładanie poskutkuje, tym razem nadzieja bardziej zasadna, wszak zostało jeszcze tylko parę centymetrów do upragnionego celu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz