sobota, 4 lutego 2012

Przyjacielem mym bądź!

Oswajanie szło mi dotąd kiepsko. Nie chciałam Gżdacza za bardzo stresować, więc tylko dawałam mu do powąchania palce i nie brałam go na ręce (chyba że istniała takowa konieczność, jak w poprzednim wpisie). Jednak to trwało już zbyt długo i zamierzałam trochę przyspieszyć rozwój naszej przyjaźni. Postanowiłam, że wezmę go na ręce, chociażby był zwinięty w kulkę - od czego są rękawiczki - a następnie usadowię go gdzieś poza terrarium i poczekam, aż się rozwinie. Okazji nie było jak na razie, ponieważ wyciąganie go z domku czy kołowrotka lub w momencie jedzenia uznałam za nazbyt godzące w jego prawo do prywatności. Natomiast nie było takich momentów, kiedy by sobie stał luzem w terrarium, nic nie robiąc.

Wczoraj za to stał sobie luzem w klatce nic nie robiąc. Zrealizowałam więc powzięty zamiar. Rękawiczki były niezbędne, ale gdy już ułożyłam lękliwą kulkę na kocyku na podłodze, kulka się rozwinęła i jeż jął dość ciekawie węszyć. Pochodził sobie, ugryzł pobliski dywan. Udało mi się ponownie wziąć go na ręce, już bez jeżowego mechanizmu defensywnego.





Chciałam mu potem dać coś do zabawy i padło na rurkę po papierze toaletowym uwielbianą przez jeże w Internecie. ;) Niestety po włożeniu do niej głowy jeż fuczał niezadowolony, więc zabrałam ją. Zastanawiam się, jakie mogłabym dać mu zabawki, bo piłeczkę dla kota, którą ma teraz, ignoruje zupełnie. Być może dobrą opcją byłby mały pluszak.



Tak czy siak, uczyniłam duży krok naprzód w oswajaniu, co mnie bardzo cieszy. :)

2 komentarze:

  1. Trzymamy za Was kciuki, jakby co to Brego chętnie pożyczy swoje zabawki Gżdaczowi :)))

    OdpowiedzUsuń