środa, 1 kwietnia 2015

Żegnaj Gżdaczu




Dzisiaj odszedł mój Gżdacz. Jeszcze wczoraj normalnie spędzał wieczór, jak to miał zawsze w zwyczaju, wyszedł z domku kiedy się ściemniło i biegał w kołowrotku. W tym roku ukończyłby 4 lata.

Żegnaj kochany Jeżyku... ;(

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Notka nie mniej pożyteczna jak przyjemna, czyli o kupie tektury falistej

Jeże lubią biegać. Żeby im to umożliwić, wielu właścicieli zaopatruje jeżowe mieszkania w kołowrotki. Prawdziwym utrapieniem jest znaczenie ich powierzchni odchodami - o tej jeżowej tendencji pisałam już nieraz. Jak sobie z tym radzić?

Kiedy kompletowałam wyposażenie dla Gżdacza, zamówiłam kołowrotek ze sklepu internetowego. Nie mogłam bowiem znaleźć w sklepach klasycznych kołowrotka odpowiednio dużego (średnica ok. 30 cm) i wypełnionego (a nie w formie np. metalowej drabinki, która mogłaby uwięzić delikatne nóżki jeża). Do tego kupiłam zestaw 20 wkładów. Wkłady owe okazały się być paskami tektury falistej z kawałkami dwustronnej taśmy. Aż wstyd się przyznać, że zapłaciłam za taki zestaw 10 zł (!), ale podobnego błędu nie powtórzę.

Tata kupił mi w Castoramie ogromny rulon tektury falistej, dosłownie KUPĘ tektury falistej, a taśmę już miałam, nożyce też. Z łatwością przygotowałam parę własnych "wkładów". Rozważyłabym nawet ich sprzedaż po 50 groszy sztuka (mogłabym nawet dorysować przykładowo gwiazdki i wołać 60 :P), ale szkopuł w tym, że Gżdacz nauczył się kompletnie moje "wkłady" niszczyć. Rzadko kiedy taki "wkład" przetrwa noc, zazwyczaj nad ranem zostaje wywleczony z kołowrotka i porwany w strzępy oraz oczywiście wygląda jakby spełnił dobrze swoją funkcję. Dziś doszło do takiego stanu już przed 23 (dlatego teraz siedzę i piszę). Gżdacz w ogóle lubi tekturę; ostatnio chętnie bawi się też rolką po papierze toaletowym - tej jednak nie niszczy w ten sposób, choć jakby bardziej byłaby ku temu predestynowana.

Aczkolwiek i tak lepiej wielokrotnie ciąć tekturę i obklejać nią wnętrze kołowrotka aniżeli czyścić sam kołowrotek. Oczywiście czyszczę kołowrotek przy okazji sprzątania w terrarium, ale jest to tylko prosta formalność, a nie - przepraszam bardzo - mozolne zdrapywanie czegoś śmierdzącego. Wymyślony przeze mnie system nie jest więc doskonały, ale nie wymyśliłam dotąd lepszego. ;)

poniedziałek, 14 maja 2012

Czy jeż nadaje się jako zwierzątko dla dziecka?

Do tej notki o charakterze informacyjnym (planuję w najbliższym czasie więcej takich) zainspirował mnie artykuł z wyborczej.pl: http://wyborcza.pl/1,75248,11713449,Jez_pigmejski___komunijny_przeboj.html

Czytamy w nim, że jeże pigmejskie są ostatnio popularne w roli komunijnych prezentów. Nie zamierzam oceniać, co jest dobrym, a co złym prezentem na tę konkretną okazję, i czy w ogóle powinno się dziatwie z tej okazji dawać prezenty. Mogę tylko napisać, że ja osobiście na komunię dostałam pieniądze i potem tata zabrał mnie do sklepu, gdzie kupiliśmy za nie rolki, co było super rozwiązaniem. ;)

Zwierzątko, to wiadomo, odpowiedzialność. Pozostawmy ogólny temat pierwszej komunii, jak również ogólny i dość oczywisty temat "dlaczego nie daje się zwierząt w prezencie". Chciałabym napisać, dlaczego konkretnie co do zasady jeż nie nadaje się jako zwierzątko dla dziecka. A nuż ktoś się natknie na moją opinię i zastanowi się zanim zamówi jeża za złotówkę.

Jeż wymaga trochę pracy, dość specyficznej, ze względu na jeżowy mechanizm obronny (kolce, zwijanie się w kulkę), jak również ze względu na warunki, w których powinien przebywać (wymogi co do urządzenia terrarium/klatki, temperatury, sposób żywienia).
Poza tym jeża trzeba (no, nie trzeba, ale warto) oswoić i może być to zadanie wymagające wysiłku oraz dużej cierpliwości.

A w zamian za to nie otrzymujemy takich atrakcji jak na przykład od pieska, nie ma tradycyjnie rozumianej zabawy czy głaskania, którego dzieci od zwierzęcia zazwyczaj oczekują. Wspomnę dla porządku, iż jeż prowadzi nocny tryb życia, czyli raczej po dobranocce wychodzi. ;)

Zatem bardzo łatwo jest się zniechęcić. Jeżowi bardziej niż pieskowi, kotu czy chomiczkowi grozi "stawianie na równi z konsolą do gier czy rowerem".

Oczywiście wiele zależy też od wieku i osobowości dziecka. Są i dzieci "niedziubiące" zwierząt, sama taka byłam. Kiedy w moim domu pojawił się piesek, okazywałam mu chyba najmniej czułości ze wszystkich członków rodziny. W rezultacie często lubił się u mnie w pokoju schronić. ;) Podejrzewam, że takie dzieci są w mniejszości. A większość jeży, jeśli nie wszystkie, lubi się schronić i trzeba to mieć na uwadze.

Inna sprawa, że pomyślałam sobie czytając ten artykuł, iż może pojawi się więcej artykułów dla jeży w sklepach zoologicznych. ;>

niedziela, 29 kwietnia 2012

Polub szydełkowego jeża

Marta, która zainspirowała mnie w sprawie posiadania jeżyka i udzieliła mi wielu cennych wskazówek, bierze udział w konkursie organizowanym przez Jeżosferę. Chodzi w nim o przedstawienie jeża z własnej, artystycznej perspektywy. Można wygrać... jeża. :)
Bardzo proszę, pomóżcie Marcie klikając "lubię to" przy jej ślicznym szydełkowym jeżu. :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Jeżyczenia świąteczne

Wraz z Gżdaczem jeżyczymy wszystkim czytelnikom wesołych świąt. :)
Niestety Gżdacz teraz śpi, ale pozdrawia Was jego jajeczne odwzorowanie:

niedziela, 1 kwietnia 2012

Przeprowadzka

JEŻeli zastanawiasz się, czy kupić sobie jeża pigmejskiego, odpowiedz sobie najpierw na następujące pytania:

Czy jestem osobą, którą budzi w nocy najlżejszy szmer? Czy zasypiam tylko będąc ekstremalnie zmęczony/a? Czy po przebudzeniu w nocy nie jestem w stanie zasnąć ponownie, a zwłaszcza gdy słyszę wkurzający hałas?

JEŻeli odpowiedź na któreś z tych pytań brzmi "tak", bardzo polecam zakup jeża, a następnie umieszczenie go w innym pokoju, niż tym, w którym sypiasz. ;) Początkowo miałam na ten temat inne zdanie, ale to było na samym początku, kiedy Gżdacz do mnie przyjechał i wtedy tak ostro nie szalał na kołowrotku. :D
Parę dni temu przeprowadziłam mojego Gżdacza do kuchni, zakupiwszy niedużą komodę pod terrarium. Można było pomyśleć o nowym, cichszym kołowrotku, ale byłam tak zdesperowana i niepewna skuteczności półśrodków, że wolałam od razu zakupić mebel. ;)
Jestem bardzo zadowolona z uzyskanego efektu, a jeżowi to chyba nie robi różnicy. W zasadzie ma tylko inne tło i trochę przerobioną instalację z uwagi na inną odległość terrarium od kontaktu:



Tymczasem w dawnej miejscówce przysiadły liczne sowy, zwierzęta które również bardzo lubię. ;)



Prawdziwej sowy raczej nigdy nie będę mieć... Zresztą mogłaby zjeść jeża. :(

środa, 7 marca 2012

Jeż w kąpieli

Postanowiłam umyć dzisiaj mego Gżdacza. Jeżową kąpiel niektórzy polecają stosować raz w miesiącu, a inni - po prostu wtedy, kiedy zwierzak będzie brudny. Takim właśnie był Gżdacz. Słyszałam też, że się dużo drapie i uznałam, iż już czas najwyższy po raz pierwszy poddać go procedurze czyszczenia.

Poczytałam rady zamieszczone w Internecie i przygotowałam kąpiel. Nalałam nieco ciepłej wody do umywalki, dodałam szamponu Johnson's Baby i umieściłam jeża w miejscu akcji.





Ów nieszczególnie zadowolony był ze znalezienia się w takim środowisku i jął wspinać się po śliskich ściankach, ku domniemanej wolności. Przy czym toczona z umywalką walka z góry skazana była na porażkę. Udało mi się co nieco wyszorować Gżdacza szczoteczką do twarzy, choć uciekał ciągle.

Wtem stało się coś, czego nie przewidziałam. Otóż, jak już ongiś pisałam, jeże biegając załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. Bieganie celem wydostania się z umywalki nie jest wyjątkiem. Logiczne, aczkolwiek wkurzające - pachnąca kąpiel zrujnowana. ;) Posprzątałam szybko, wymieniłam wodę i procedowałam dalej. Już spłukiwałam z jeżyka mydliny, kiedy nieprzyjemna sytuacja powtórzyła się i... znowu się powtórzyła. Poza tym Gżdacz jął bardziej się wysilać celem wydostania się i wszystko przemawiało za przedwczesnym zakończeniem kąpieli nim dokonało się kompleksowe wyszorowanie. Zakończyłam ją więc z poczuciem lekkiego faila, którego poniosłam jako opiekunka. ;< Powycierałam Gżdacza ręcznikiem. Odkryłam też, że boi się suszarki, którą próbowałam wykorzystać w wersji z letnim i delikatnym podmuchem.

Może za miesiąc albo jak jeż będzie (bardziej) brudny, pójdzie mi lepiej. ;)